Poznajemy Małopolskę

          8 kwietnia br. słuchacze Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Dobczycach mieli okazję odbyć podróż w zachodnią część Małopolski. Wszystko to w ramach projektu „Senior z kulturą za pan brat – zamki obronne Małopolski” dofinansowanego z budżetu Gminy i Miasta Dobczyce w ramach wspierania inicjatyw społecznych, kulturalnych i sportowych.

 

Mimo licznych przeszkód na trasie (korki, roboty drogowe) udało nam się zrealizować cały program wycieczki.

 

          Zaczęliśmy od Wygiełzowa w gminie Babice. Tam zwiedziliśmy skansen ulokowany na podzamczu, a w nim chatę bogatą (u sołtysa), biedną ( u wyrobnika), młyn, kościół i dwór. My skupiliśmy się na spacerze i oglądaniu zabytków, ale jak nas zapewniano skansen organizuje szereg imprez i warsztatów. Sami widzieliśmy grupę dzieci, które maszerowały dumnie dzierżąc w dłoniach własnoręcznie wykonane palmy.

 

          Następnie wspięliśmy się do zamku Lipowiec, a właściwie dobrze utrzymanych trwałych ruin tego zamku. Został on wzniesiony w XIII wieku przez biskupa Prandotę i aż do końca XVIII wieku stanowił własność biskupów krakowskich. Przez wiele lat służył jako więzienie biskupie. Jego historię obrazowo i z niezwykłą swadą przedstawił nam przewodnik. Prawie słyszeliśmy jęki głodzonych w wieży więźniów, gdy za ścianą ich celi inni raczyli się mięsiwem. Chciałoby się rzec: o tempora, o mores.

 

          Z Lipowca o rzut beretem mieliśmy do zamku Tenczyn w Rudnie. Ten zamek prawdziwie zdobywaliśmy. Na własnej skórze odczuliśmy co znaczy dostać się do ulokowanego na górze zamku obronnego. Ale udało się. I całe szczęście, bo u celu czekały na nas niezwykle malownicze ruiny jednej z najwspanialszych rezydencji magnackich w Polsce. Ta solidna warownia została wzniesiona w XIV wieku przez Nawoja z Morawicy, a rozbudowana (już jako murowana) przez Andrzeja Toporczyka Tęczyńskiego. Różne były koleje losu zamku Tenczyn po wygaśnięciu rodu Tęczyńskich. Należał do znanych rodzin magnackich: Opalińskich, Firlejów, Lubomirskich, czy wreszcie Potockich. Aktualnie jest własnością spadkobierców Adama hr. Potockiego. Mieliśmy okazję usłyszeć nie tylko historię zamku, ale i legendy z nim związane, bo cóż to za zamek, który nie ma swoich duchów!

 

          Następnym na naszej trasie był zamek w Korzkwi. Tam powitali nas przewodnicy w strojach historycznych. Oprowadzili nas po komnatach zamkowych, zaprezentowali jego wnętrza wraz z wyposażeniem, a na pożegnanie odtańczyli dla nas taniec z epoki renesansu. Zaiste niezwykłe to były doznania.

 

          Naszą wycieczkę zakończyliśmy odwiedzeniem XVI wiecznego kościoła pw. Narodzenia św. Jana Chrzciciela. On również w czasach dawnych pełnił funkcje obronne i do dziś można zobaczyć w ścianach otwory strzelnicze.

          Pełni wrażeń wróciliśmy do Dobczyc. Chociaż trzeba przyznać, że Dobczyce towarzyszyły nam na każdym etapie podróży. W skansenie w Wygiełzowie zwiedziliśmy dwór z Droginii. Tak, tak –z „naszej” Droginii. Przy okazji budowy dobczyckiego zbiornika dwór rozebrano i przeniesiono do skansenu. W Korzkwi okazało się, że nasi przewodnicy od 6 lat przyjeżdżają do Dobczyc, aby wraz z innymi bractwami rycerskimi i wprowadzać króla na dobczycki zamek. A Tenczyn? Ha! Jedna z naszych koleżanek ma udokumentowane w genealogii korzenie sięgające do Potockich – ostatnich i obecnych właścicieli zamku. Aż samo z siebie nasuwa się stwierdzenie, że wszystkie drogi prowadzą do Dobczyc.

 

                                                                         Barbara Simon