Polak, Węgier dwa bratanki…

       28 lutego gościł u nas profesor UJ dr hab. László Kálmán Nagy z wykładem Historyczne korzenie i przejawy ważnej cechy narodowej Węgrów – hungaropesymizmu.

       Nie bez przyczyny tak zatytułowałam swoją notatkę z wykładu. Wiadomo, że wielowiekowa przyjaźń polsko – węgierska stanowi ważny element historii Polaków i Węgrów. Oba narody wiąże podobny los historyczny na przestrzeni stuleci, wspólna walka za wolność „naszą i waszą”. To nasze narody obchodzą oficjalny Dzień Przyjaźni obchodzony ostatnio z przerwami z powodu pandemii i polityki zagranicznej węgierskiego rządu.

      Dlaczego należy wspomnieć o tej przyjaźni? W codziennych kontaktach w ramach współpracy gospodarczo – kulturalnej wyobrażenia o naszych „bratankach” podlegają weryfikacji. Wiele z nich pozostaje niezmienionymi. Przede wszystkim gościnność, otwartość, gotowość pomocy i serdeczność.

       Jednak niektóre cechy tego narodu powinny być zastąpione bardziej realnym obrazem. Bowiem mało kto zauważa głęboko zakorzenione kompleksy węgierskie i negatywistyczny stosunek Madziarów do otaczającego świata. Cechy te nazywa się hungaropesymizmem, który się uzewnętrznia, gdy Węgrzy przebywają wyłącznie we własnym gronie.

       Węgierski pesymizm ma źródła w dramatycznej, począwszy od przyjęcia chrześcijaństwa, historii. Wystarczy wymienić pogańskie powstania w średniowieczu, bratobójczą walkę w wojnie chłopskiej 1514 r., przegraną z Sulejmanem Wielkim w bitwie pod Mohaczem i podzielenie kraju, krwawe stłumienie powstania w czasie Wiosny Ludów 1848 r.

       Romantycy węgierscy, m.in. Ferenc Kölcsey i Mihály Vörösmarty, w przeciwieństwie do naszych wieszczów, płakali nad śmiercią narodu i „zniknięciem” Węgrów, którzy nie potrafili podnieść się po klęskach, zdając się na łaskę losu i Boga, nie przejawiając jakiejkolwiek aktywności, o czym mówią też słowa Hymnu, którego trudna, żałobna wręcz melodia napawa pesymizmem.

       Reformacja podzieliła Węgrów pod względem religijnym, co skutkowało pogłębieniem zbiorowego poczucia grzesznego narodu.

       Należy pamiętać, że oba nasze narody łączy podobna mentalność. Wzrusza nas patriotyzm, cenimy braterstwo, odwagę i walczyliśmy o niepodległość. Jednak  my, po upadku zrywów narodowowyzwoleńczych XIX w. podjęliśmy pozytywistyczną pracę organiczną i "pracę u podstaw". Węgrzy, jak ujął to prof. Nagy, przeoczyli ten okres  historyczno-kulturowy.

      Wykładowca zaprezentował też obrazy oddające węgierski pesymizm, do których należy m.in. "Pogrzeb na wsi", "Skamieniała skarga", "Drzewa apokaliptyczne" i "Ciemne czasy." Wszystkie one stanowią wybitne osiągnięcia węgierskiego malarstwa XX w.

     Prof. Nagy podkreślił, że niezależnie od hungaropesymizmu i skomplikowanej obecnie sytuacji politycznej naszych państw, oba narody wiąże silna więź, która przeżyła dużo gorsze czasy. Jesteśmy postrzegani jako narody emocjonalne, gościnne i bezpośrednie, dzięki czemu nawet bariera językowa nigdy nie była przeszkodą we wzajemnych kontaktach. W obydwu naszych krajach od dawna istnieje liczne grono ludzi mocno zaangażowanych w pielęgnowanie przyjaznych kontaktów polsko–węgierskich. 

       Wykład zakończyło przekonanie, że przyjaźń ta przetrwa także obecne skomplikowane czasy, w których nasze społeczeństwa są podzielone pod względem politycznym jak chyba nigdy wcześniej.

        Pisząc notatkę z wykładu korzystałam z fragmentów konspektu prof. László Nagya.

                                                                                                                                                             

 

                                                                                                                                                                 Ewa Kozłowska